Myśl, że jedziesz
właśnie na niespodziankowo-osiemnasteczkową imprezę jako jeden z organizatorów.
Niech na miejscu okaże się, że czeka na Ciebie blisko
sześćdziesiąt osób, które od trzech miesięcy ogarniały ten pożegnalno-urodzinowy
melanż. Konspiracja i zaskoczenie życia, już nigdy im w nic nie uwierzę <3
Byli wszyscy - moja klasa, przyjaciele z dzieciństwa i gimnazjum,
ludzie z Wałbrzycha, teatru. Pojawiło się też kilka osób, których (wcześniej)
nie znałam, ale "wcześniej" to jest słowo klucz :D
Zostałam oblana tak
ogromną dawką miłości, że podejrzewam, że wystarczy mi nie tylko na okres
pobytu w Indiach, ale też na gap year i uniwersytet. Największym plusem całości
było oczywiście to, że wszyscy ważni dla mnie ludzie zgromadzili się w jednym
miejscu - często nie znając siebie nawzajem, zorganizowali dla mnie melanż
ostateczny. Ale oprócz tego dostałam cudowne prezenty, które już czekają, by
spakować je do walizki.